menu_AFT20

wtorek, 30 grudnia 2014

Święta w Warszawie? Spacer, mróz i atrakcje.

Święta w Warszawie? Czemu nie.
Przyjechaliśmy późnym popołudniem do stolicy i tego wieczoru zaplanowaliśmy jedynie plan działań na kolejny dzień.
Pierwszym punktem programu był Pałac Kultury i Nauki w samym centrum miasta. Niestety ze względu na okres świąteczny tego dnia nie mogliśmy dostać się na taras widokowy, ale jeszcze tu wrócimy ;-)

sobota, 20 grudnia 2014

Włochy moja miłość

Nie wiem co takiego jest w tym kraju, że albo się go kocha albo nienawidzi, ale tak czy inaczej ja należę do tej pierwszej grupy.
Dzięki pracy znów miałam okazję wyrwać się na kilka chwil do słonecznej Italii . Mimo miejsca pobytu - Savigliano (okolice Turynu, czyli północna część kraju) słoneczko faktycznie świeciło nam nad głowami, a temperatura oscylowała w granicach 8-10 stopni w najcieplejszym momencie dnia.
Niestety większość czasu spędzaliśmy na terenie firmy, ale wieczorami spacerowaliśmy po okolicy i kosztowaliśmy włoskie przysmaki czyli pizzę, pastę i dobre wino.
Samo Savigliano to mała miejscowość, ale bardzo piękna i ciekawa. Do tego świąteczne ozdoby tworzyły niezwykły klimat.


sobota, 27 września 2014

Dwugodzinny spacer po Berlinie

Delegacja to ciężka praca, ale czasem udaje się wygospodarować chwilkę dla siebie. Tym razem po targach kolejowych InnoTrans w Berlinie udało nam się wymknąć na krótki spacer po stolicy Niemiec.
Po Berlinie poruszaliśmy się komunikacją miejską. Muszę przyznać, że jest świetnie oznakowana i nawet bez mapki trafiliśmy w kilka interesujących nas miejsc.
Niestety nie podam cen za bilety, bo dzięki targom mogliśmy poruszać się po całym Berlinie bezpłatnie.
Było już dość późno, więc obraliśmy kierunek Bundestag. Dotarliśmy tam po przejechaniu 6 przystanków kolejką i krótkim spacerze.


wtorek, 23 września 2014

Sosnowieckie Spotkanie Blogerek

W dniu 20 września 2014 kilkanaście fantastycznych dziewczyn spotkało się w jednej z sosnowieckich restauracji by poplotkować, wymienić się doświadczeniami i odsapnąć od codzienności.
Odwiedziłyśmy Centrum Informacji Miejskiej w Sosnowcu, dowiedziałyśmy się więcej o zabawach dla dzieci dzięki naszej mentorce ze Skrzydlatej Żyrafy oraz popracowałyśmy nad nerwami z Kasią i metodą Silvy.


wtorek, 2 września 2014

Dotknąć chmur stojąc na Preikestolen

Czy warto mieć marzenia?
Oczywiście, że warto, bo gdyby nie one to nie mielibyśmy szans być w tak cudownym miejscu. Marzenia nie są tylko dla głupców. Jednak chyba trzeba mieć w sobie coś z wariata, by w 10 miesięcy podjąć decyzję o wyjeździe, odłożyć pieniądze i po prostu zrobić to o czym się marzyło.

Przejdźmy do sedna :-)

Podnóże Preikestolen przywitało nas deszczem, jednak nie przepędziło, bo na kolejny dzień prognoza pogody była bardzo optymistyczna. Z tego powodu ustawiliśmy zegarek na 6:00 (jedyny raz podczas 3-tygodniowego urlopu aktywowaliśmy budzik) i...
Rano obudził nas troszkę pochmurny świt. Jednak zanim zjedliśmy śniadanie i spakowaliśmy się na wyjście wyszło już słoneczko.
Na parkingu (dla zainteresowanych koszt całodziennego postoju to wydatek 100 Kr czyli 54zł) byliśmy kilka minut po 7:00. Miejsca już nie było zbyt wiele. Plecaki na plecy i w drogę.
Pierwszy odcinek był dość łagodny i przyjemny, a najlepiej motywowały tablice informacyjne z napisem "Preikestolen".


sobota, 30 sierpnia 2014

W poszukiwaniu budowli z II Wojny Światowej (Norwegia)

Podczas przygotowań do wyjazdu, przypadkiem trafiliśmy na program telewizyjny o budowlach związanych z Wałem Atlantyckim. Pobudziło to nasze "kubki smakowe" i skłoniło do poszukiwań budowli z II Wojny Światowej w Norwegii. Oczywiście nie było szans zobaczyć wszystkiego lub nawet 30% tego co byśmy chcieli, ale na mapie wykreśliliśmy dwie lokalizacje: Kristiansand i Movik fort. Obie leżą w odległości 10 km, więc można było je zwiedzić w dwa dni.

mapka dzięki gogle map

czwartek, 28 sierpnia 2014

Poczuć magię starożytnych

W planach mieliśmy troszkę inny kierunek, ale w momencie gdy pogoda, a dokładniej deszcz przegonił nas z Norwegii, zdecydowaliśmy wyciągnąć kalendarz z wypisanymi szwedzkimi perełkami turystycznymi i wyznaczyliśmy nową trasę.

Na naszej nowo wykreślonej drodze znalazła się Kåseberga. Jest to miejscowość zlokalizowana około 12 km od Ystad, na wybrzeżu, gdzie znajduje się Ales Stenar.


Ales Stenar to tak zwane szwedzkie Stonehenge. Jest to 59 głazów które z lotu ptaka przypominają kształtem łódź. Cała konstrukcja ma 67 metrów długości oraz 19 metrów szerokości.


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Kyrkö Mosse - a cóż to takiego?

Zanim odpowiem na pytanie, to opowiem Wam jak szukaliśmy tego miejsca.
Wiedzieliśmy czego szukamy, czyli jak to wygląda i do tego, że znajduje się w miejscowości Ryd w Szwecji. Nie przypuściliśmy jednak, że takich miejscowości jest pięć i nie mieliśmy pojęcia gdzie jechać. Obraliśmy zatem pierwszą po drodze miejscowość o nazwie Ryd i pojechaliśmy. Oczywiście nie trafiliśmy tam gdzie chcemy, ale Pani na recepcji campingu była tak miła, że wydrukowała nam pierwszy opis szukanego przez nas miejsca. Niestety bez dostępu do Internetu, to była informacja pisemna jaką mieliśmy. Kolejnego poranka obraliśmy kolejną miejscowość z rzędu, myśląc że dobrze wydedukowaliśmy położenie miasteczka ze szwedzkiego opisu. No i oczywiście pudło, choć byliśmy już tylko 54 km od celu. Niestety było już dość późno, więc zahaczyliśmy się na kolejnym campingu. Tam już Pani wiedziała o co nam chodzi i odszukała dokładny adres, razem z kodem pocztowym - Kyrkö Mosse, 360 10 Ryd (dodam, że z Tingsrydu należy odbić na drogę 120, a później 119).

mapka dzięki google map 


sobota, 23 sierpnia 2014

Skandynawia naszym okiem

Skandynawia... wydawała nam się dość jednolita, pomijając krajobrazy. Takie same ceny, architektura, ludzie... Jednak po 3 tygodniach krążenia po Szwecji i Norwegii przekonaliśmy się w jak wielkim błędzie byliśmy. To dwa różne kraje.

Szwecja jest płaska, ludzie jeżdżą spokojniej, domy są w dużej mierze murowane, zakupy można zrobić w dużym markecie, a po drogach jeździ dużo amerykańskich samochodów. Największe prędkości jakie odnaleźliśmy na drogach to 110, a nawet 120 km/h. Na wszystkich campingach musieliśmy dodatkowo zapłacić za prysznic i wykupić dostęp do wi-fi. Mimo to w szwedzkich sklepach ceny nie zwalają tak z nóg i można ogólnie powiedzieć, że są 15-20% wyższe niż w Polsce.

piątek, 22 sierpnia 2014

Najdroższy parking jaki w życiu spotkaliśmy

Po Goteborgu ruszyliśmy w stronę Moss i Oslo, by zwiedzić piękną i niewielką stolicę Norwegii. Oczywiście nocowaliśmy w Moss, więc po porannym pysznym śniadanku zapakowaliśmy się w auto i ruszyliśmy te 65 km, by nacieszyć się zabytkami tego miasta. Wjechaliśmy prawie do centrum i zaparkowaliśmy na podziemnym parkingu. Przy wjeździe pobraliśmy bilecik i niewiele myśląc podreptaliśmy na miasto. Za pierwszy cel obraliśmy Operą Tańca i Baletu, która podobno jest najbardziej popularnym turystycznie punktem miasta. Nie ma co się dziwić moim skromnym zdaniem, jeśli znajduje się parę kroczków od dworca kolejowego w Oslo. Tak czy inaczej jest wspaniała, a biały kamień w ten dzień odbijał tak mocno promienie słoneczne, że nie można było patrzeć nie przymykając dość mocno oczu.


wtorek, 19 sierpnia 2014

Przez Göteborg w 10h

Dziś postaram się opowiedzieć jak w 10h próbowaliśmy zwiedzić jak największą ilość atrakcji w Göteborgu.
Zacznę od początku.
Göteborg to drugie największe miasto w Szwecji, w południowo-zachodniej części kraju, u ujścia rzeki Göta älv, stolica regionu Västra Götaland.

mapka dzięki gogle map

Znajduje się tam kilka campingów, gdzie można nocować pod namiotem, wypożyczyć domek lub przyjechać przyczepą campingową. My zatrzymaliśmy się na Lisebergs Camping (http://liseberg.se/sv/hem/Boende/Camping/Lisebergsbyn-Karralund/) w cenie 345 SEK/noc czyli 172,50 PLN/noc (2+1+auto+namiot). Dostęp do prysznicy, kuchni i zmywaka w cenie.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Podsumowanie Family Nordic Trip 2014

Witajcie!

To były cudowne wakacje ;-) Czas na ich podsumowanie.

22 dni przez Szwecję i Norwegię. 21 dni słońca, 1 dzień deszczu. Podobno to było lato stulecia, nie ma jak "głupi ma szczęście".

Przejechaliśmy 4603 km, przepłynęliśmy promami 412 km co razem daje 5015 km w drodze. Licznik w aucie pokazał 58h za kierownicą.

Najdłuższy przejechany most miał 7,3 km (a są o wiele dłuższe).

Wydaliśmy 6089 PLN (na 2+1 osoby), nie wliczamy kosztu zabranego jedzenia z PL i dokupionego sprzętu turystycznego (kartuszy, śpiworków, pompki do materaca).
Daje to 92 PLN na dzień na osobę.

I jeszcze kilka praktycznych informacji dorzuconych na poniższe zdjęcia.


poniedziałek, 19 maja 2014

Przytulne miasteczko u naszych sąsiadów - jakie?

Z lekkim opóźnieniem, ale udało się po prawie 2 tygodniach odzyskać połączenie ze światem, więc czas na wspominki i zaległe posty...
Trzy tygodnie przed majówką wpadliśmy na myśl, że mając 4 dni wolnego (mimo cen w Polsce) jednak chcielibyśmy ruszyć się z domu i coś ze sobą zrobić. Niewiele myśląc wykreśliłam okrąg o zasięgu do 200 km i zaczęłam zastanawiać się nad kierunkiem. Poszukiwania noclegów wyznaczyły kierunek, kiedy to za 3 osoby i 3 noce na bookingu wyskoczyła cena 72 Euro. Za takie pieniądze nie było co się zastanawiać - jedziemy!
Trafiliśmy do małej, pięknej i ciekawej miejscowości u naszych sąsiadów, czyli ruszyliśmy na Słowację.


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Czy lany poniedziałek na pewno musi być mokry?

Oczywiście rano Marcin zaskoczył nas rozespane pistoletem na wodę, ale jakby to było gdyby choć troszkę się nie polać wodą. Jednak chwilkę po śniadaniu zdecydowaliśmy, że siedzenie w domu większego sensu nie ma, pogoda za oknem piękna, więc warto by się gdzieś ruszyć. Obraliśmy kierunek, zabraliśmy wiaderko z foremkami, picie, kurtki w razie jakby coś się miało zmienić i aparat. Około 40 minut później i kilka nadrobionych kilometrów, bo oczywiście zgubić się można, dojechaliśmy na miejsce. Ku naszemu zdziwieniu ten kierunek obrało znacznie więcej osób, niż tylko my, ale że Pustynia Błędowska jest spora to wszyscy bez większych problemów się pomieściliśmy nie zakłócając swojego spokoju.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Czy lubimy wiosnę?

Po trzech tygodniach choroby, które Asia spędziła w domu z katarem i kaszlem czas wyjść z domu. Nie mogłyśmy za bardzo poszaleć, bo jeszcze wszystko wróciło by ponownie, więc wybrałyśmy się w pobliskie skałki w poszukiwaniu wiosny. Jadąc z Sosnowca jakieś 35 km w kierunku Ogrodzieńca, mijamy Niegowonice, a następnie zatrzymujemy się na małym przydrożnym parkingu, gdzie z ziemi wyrastają piękne białe chropowate skałki. Słoneczko świeci, choć troszkę wieje, jest pięknie. Łyczek herbatki jeszcze w samochodzie z domowego termosu, zmiana butków i w drogę. W 10 minutek jesteśmy przy największej skałce, ale tuż za nią jest nasza ulubiona ścieżka, którą i tym razem zrobimy sobie spacerek.


niedziela, 30 marca 2014

Jedzie pociąg z daleka... co znalazłam w firmowym muzeum

Co łączy moją obecną firmę, jej siedzibę w Salzgitter i Wrocław? oczywiście pociągi! piękne, wspaniałe i jedyne w swoim rodzaju.
Nigdy nie przypuszczałam, że stanę się częścią tak pięknej historii, zanim nie zobaczyłam okazów naszych pociągów zbudowanych we Wrocławiu wiele lat temu przez ówczesną firmę Linke-Hofmann-Werke.
Nie wiem czy i wy lubicie pociągi, ale mam nadzieje, że zdjęcia będą się Wam podobać.

U góry przepiękny pociąg SVT 137 zbudowany w roku 1938. Wewnątrz odkryłam przecudowne zdobienia w drewnie. Każdy wagon przedstawiał inny widoczek. Jednak najbardziej spodobał mi się Breslau czyli Wrocław.

piątek, 21 marca 2014

U naszych sąsiadów, czyli spacer po Braunschweig-u

Nie ma to jak w czwartek po południu dowiedzieć się, że w poniedziałek mam być kawałek stąd na delegacji. Oczywiście szybkie pakowanko i jestem gotowa. Choć Asia złapała anginę i w piątek mocno ją męczyło, do poniedziałku było już na tyle dobrze, że została z babcią i tatą.
Po 7h w aucie dotarliśmy na miejsce. Małe, ciekawe i sympatyczne miasteczko Salzgitter, gdzie mamy jeden z oddziałów naszej firmy. Zamieszkaliśmy w małym, przytulnym i z wyglądu typowo niemieckim pensjonacie. Bardzo podobają mi się te niemieckie domki, choć czasem nie rozumiem po co dachówką wykładają ściany (akurat nie w poniższym przypadku).



poniedziałek, 10 marca 2014

Niedziela w terenie czyli krótki wypad na Skrzyczne

Babska wyprawa rozpoczęła się o 6:00 kiedy to budzik poinformował nas, że czas wstawać. Pyszne śniadanko czyli kanapka z czekoladą i herbatka z cytryną. Dopakowanie plecaka o kanapki, termos z ciepłym piciem, przekąski w postaci serków i wafelków. Dzień wcześniej przygotowanie butów, kurtek, zapasowych spodni i skarpet. Nie wiadomo co nas zastanie w terenie.
Na drodze spokojnie, więc o 9:00 parkujemy pod kolejką. Upewniamy się na dole czy w razie potrzeby można zakupić bilet na każdym z odcinków kolejki i ruszamy. Wybieramy niebieski szlak, który rozpoczyna się chwilkę powyżej początku kolejki idąc pod jej trasą. Oczywiście robimy pamiątkową sweet focie z rąsi na pamiątkę :-)


Pierwszy odcinek na Jaworzynę powoli kroczymy. Robimy dużo przystanków, bo Asia po zimie straciła formę, a ja nie chcę jej zrazić lecz zachęcić do chodzenia.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Atrybut Herkulesa i kilka zamków czyli wizyta w Ojcowskim Parku Narodowym

Niedzielny poranek przywitał na słoneczkiem wkradającym się do sypialni. Wybiła 7:20 i sen już odszedł w niepamięć. Nawet Asia już przydreptała do naszego gniazdka, więc pora była ruszyć pośladki i zrobić śniadanko. Około 9:30 byliśmy już gotowi do drogi, kierunek Pieskowa Skała, a potem okaże się ile będziemy mieć siły i jak wysoko poszybuje temperatura za oknem. Z domu do pierwszego celu mamy około 55 km, więc w godzinkę uwijamy się i lądujemy na parkingu. Oczywiście szybciej niż wiatr przybiega Pan w zielonej kamizelce i kasuje nas 7 zł. Czyli pierwsze koty za płoty :-)
Po kamiennych schodkach wdrapujemy się na Zamek, który dzielnie służył w obronie drogi handlowej z Krakowa na Śląsk. Naszym oczom ukazuje się piękna brama wejściowa...

wtorek, 18 lutego 2014

Podwodne tajemnice czyli zwiedzam wiedeński Haus de Meeres

W Wiedniu byłam zaledwie 1,5 tygodnia temu, a już czuję nudę. Czas troszkę powspominać i pokazać coś czego jeszcze na blogu nie było. To zaczynamy...

...jak pamiętacie lub nie :-) miałam okazję podjechać metrem na przystanek Neubaugasse (U3) by odnaleźć niezwykły budynek Domu Morza. Dlaczego jest to niezwykły budynek? Jest to konstrukcja z II Wojny Światowej służąca jako bunkier i platforma artylerii przeciwlotniczej. Wybudowano osiem takich schronów w takich miastach jak Wiedeń (3 konstrukcje), Berlin (3 konstrukcje) oraz Hamburg (2 konstrukcje). Były używane przez Luftwaffe do obrony przed alianckimi nalotami na te miasta podczas II wojny światowej. Mają ciekawy i rzucający się w oczy wygląd niczym nie przypominający pozostałych budynków w okolicy.

wtorek, 11 lutego 2014

Jak służka w Pałacu Schönbrunn

Wczesny poranek, było około 6:40 w sobotę, więc ludzi jak na lekarstwo w metrze. Liczę przystanki zgodnie z moją podręczną mapką, by nie przegapić gdzie wysiąść, bo z niemieckiego rozumiem może 5 słów na krzyż. Jest dojechałam, przystanek Schönbrunn. Wysiadam. Na pewno nie pomyliłam miejsca, bo wita mnie piękny napis na ścianie z kamienia, który już wprowadza mnie w dobry nastrój.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Jak przemieszczać się po Wiedniu?

Najwygodniejszym i najszybszym środkiem transportu (oczywiście moim zdaniem) jest metro. Ja właśnie nim poruszałam się podczas wizyty w tym mieście.
Każdy kto się wybiera do Wiednia, zastanawia się ile mnie to wyniesie? więc już odpowiadam na to pytanie.

Bilet w Wiedniu obowiązuje na wszystkie środki komunikacji miejskiej: metro, tramwaj, autobusy.
Bilety można zakupić w automatach na przystankach, punktach informacji i online. Ceny są następujące:
7,10 Euro - bilet 24 h;
12,40 Euro - bilet 48 h;
15,40 Euro - bilet 72h;
2,10 Euro (1,10 dzieci) - bilet jednorazowy;
19,90 Euro - karta wiedeńska obowiązująca na całą komunikację miejską oraz gwarantująca ponad 200 zniżek w muzeach i kawiarniach, dostępna w Informacji Turystycznej i obowiązująca przez 72h;
dzieci do 6 roku życia przemieszczają się za darmo.



niedziela, 9 lutego 2014

Moje 16h w Wiedniu, tylko z mapą metra i uśmiechem na twarzy

Podróż zaczęła się 1,5 miesiąca temu, kiedy to kupiłam za przyzwoitą cenę bilet autobusowy na trasie Katowice-Wiedeń-Katowice. W pełni przygotowana, czyli tylko z mapą metra z oznaczonymi przystankami wartymi zatrzymania, euro w kieszeni i paszportem oraz kocykiem do okrycia w autobusie wyruszyłam. Czerwony autobus wypchany był po brzegi, więc wszyscy spaliśmy jak sardynki, ale nikt nie narzekał. Część ludzi wertowała mapy i przeglądała atrakcje, więc widać było, że jedyna i wyjątkowa to ja nie jestem. Cieszy mnie to, bo w końcu więcej podróżujemy.

Wyjechaliśmy o 23:00, a o 6:00 dojechaliśmy do Sudtiroller Platz. Przywitał nas drobny deszczyk. Szybko odnalazłam przystanek metra i zakupiłam bilecik na 24h (koszty na dole posta). Było jeszcze ciemno, ale ryzykując pojechałam do pierwszej atrakcji na mojej liście Pałac Schönbrunn. Ta cudowna budowla pochodzi z przełomu XVII i XVIII wieku, zaprojektował ją Johann Bernhard Fischer dla cesarza Leopolda I. Mówiąc krótko - robi wrażenie!

niedziela, 2 lutego 2014

To jak to było z tą autorstadą?

Każdy chyba kojarzy najdroższy odcinek autostrady w naszym kraju łączący Katowice z Krakowem, czyli sławną A4. Wczoraj mieliśmy okazję przenieść się w czasie do jej początków podczas wystawy "Archeologiczna Autostrada" i dowiedzieć się znacznie więcej o tym co za sobą kryje.

W roku 1996 powstał "Krakowski Zespół do Badań Autostrad", który skupia ludzi z kilku znanych instytucji: Instytutu Archeologii i Etnologii PAN-u, Muzeum Archeologicznego z Krakowa oraz UJ. To ta ekipa zdolnych ludzi prowadziła badania wykopaliskowe na trasie budowy autostrady A4. W trakcie trwania badań powstało 170 stanowisk, które łącznie zajęły obszar ponad 200 hektarów ziemi. Dzięki poświęceniu ludzi nauki uzyskaliśmy bardzo ciekawe i niezwykle istotne eksponaty, które są ważnym elementem nie tylko Polskiej, ale również światowej historii.

sobota, 1 lutego 2014

Spacerkiem przez miasto, a nawet dwa miasta :-)

5 stopni na plusie, kałuże, resztki śniegu i piękne słonko. Ruszamy, co by soboty nie przesiedzieć w czterech ścianach. Pierwszym celem jest kilka nowych wystaw w Sosnowieckim Muzeum. Nie wiem czy jeszcze pamiętacie, ale w soboty jest tam darmowe wejście. My mamy spacerkiem jakieś 15 minut, więc jesteśmy stałymi bywalcami.

niedziela, 5 stycznia 2014

Szkło współczesne

Piękne kolory i kształty, o tak! Szkło towarzyszy człowiekowi od ponad 7000 tysięcy lat i były takie chwile, gdy wisior ze szklanych perełek kosztował tyle lub prawie tyle samo co ze szlachetnych metali. O tak! szkło potrafi czarować swoim pięknem szczególnie to powstałe w rękach znakomitych artystów plastyków, którzy go wytwarzali.

sobota, 4 stycznia 2014

Podziemia Będzińskie

Zapraszam na wyprawę w głąb ziemi...
Może nie tak głęboko jak w filmie "Podróż do wnętrza Ziemi", ale równie fajnie i zaskakująco.
Dodam, ze zwiedzanie na dzień dzisiejszy jest darmowe, odbywa się w soboty i niedziele i należy się umówić telefonicznie na wskazaną godziną pod numerem (32) 267 77 07. Podziemia są częścią Będzińskiego Muzeum.